sie 01 2004

Sobota 31-07-2004


Komentarze: 0

Ładna pogoda przekształciła się w upał. I z tego właśnie powodu pokłóciłem się z Byczkiem. A konkretniej z powodu planów na sobotnie popołudnie. Planowaliśmy iść do kina na przedpremierowy pokaz „Garfielda”, ale przez te śliczne słoneczko odechciało mi się siedzieć w zamknięciu. Miałem ochotę pójść w góry… Niestety tylko ja miałem na to ochotę. Pokłóciliśmy się, usłyszałem, że mamy różne potrzeby na spędzanie wolnego czasu itp. Efektem tego nie poszliśmy do kina, Byczek pojechał do domu a ja poszedłem w góry. W międzyczasie udało nam się trochę pogodzić. Byczek zaproponował, żebym schodząc ze szlaku do niego zadzwonił to po mnie przyjedzie i wieczór spędzimy razem.

 

Na odreagowanie stresu nie ma jak wysiłek fizyczny. Trasa Szyndzielnia-Klimczok-Błatnia- Jaworze zrobiła mi bardzo dobrze. Szedłem sobie własnym tempem, zrobiłem to w trzy godziny i zszedłem odprężony i szczęśliwy. A po drodze się jeszcze jagód najadłem i pooglądałem sarenkę. Zgodnie z obietnicą Byczek czekał na dole. Co prawda przez 20 minut mnie po tym Jaworzu szukał ale jakoś nie odnaleźliśmy.

 

Z Jaworza pojechaliśmy do Cieszyna. Byczek ciągle miał nadzieję, że w jakoś sposób uda się zdobyć bilety na „Metropolis”. Niestety ludzi była masa, o biletach można było zapomnieć, więc na pocieszenie poszliśmy do mojej ulubionej cieszyńskiej pizzerii. Z lekka z premedytacją nadużyłem piwka do pizzy i w drodze powrotnej – bardzo okrężnej i skomplikowanej – udało nam się szczerze pogadać – no, może ja trochę więcej mówiłem niż on… I w sumie dobrze się stało bo jeśli chodzi o pewne tematy to atmosfera uległa oczyszczeniu.

 

byk-po-raz-drugi : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz