Duży krok na przód
Komentarze: 0
Od rana miałem zły humor. Koło ósmej obudziło mnie pukanie do drzwi balkonowych. Włożyłem slipy i odsłoniłem żaluzje. Na balkonie stał jeden z robotników. Ledwo otworzyłem drzwi z miejsca mnie zdenerwował.
Robotnik: Pan zabiera te śmiecie! – pokazując na równo ułożone deseczki pod ścianą.
Ja: A co, już zaczynacie?
R: Jutro. Płytki będziemy skuwać!
Ja: Po co ?
R: Trzeba wylewkę zrobić.
Ja: Skoro są płytki to nie trzeba. Wystarczy rynienki.
R: Administracja kazała skuwać!
W tym momencie się wkurwiłem, bo dzwoniłem do administracji i kobieta poinformowała mnie, że balkony z płytkami wyposażone w rynny i na tym koniec.
Ja: Wiem, że wam płacą od godziny, ale tu skuwać niczego nie pozwolę.
R: No to ja szefa zawołam!
Biorąc pod uwagę, że to nie był mój szef zbytnio się komunikatem nie przejąłem i wróciłem do domu. Za kilka minut znowu pukanie. Na balkonie stoi jakiś stary bałwan.
Bałwan: No, co pan przeszkadza?
Ja: Słucham ??
B: No, chłopak chciał robotę zacząć a pan go wygonił.
Ja: Nie będzie żadnego skuwania!
B: /patrząc na płytki/ No, co pan! Stare on i brzydkie !
Ja: To dokładnie jak pan, co nie znaczy, że panu trzeba łeb uciąć.
Fachowiec raczył się obrazić i się oddalił za pomocą rusztowania. Chyba mam z nimi spokój.
Wieczorem spotkałem się z Byczkiem. Był Carman, lody w Sferze i kolacja „U Piratów”. Mimo ogólnego zniechęcenia, które odczuwam od kilku dni wieczór był udany. Z dnia na dzień widzę jak on się zmienia. Zaczynamy mieć co raz więcej wspólnych spraw. Zaczynamy mówić o pracy, rodzinie dzieciństwie. Jest to pewna oznaka zaufania. W końcu życie nie ogranicza się do dnia dzisiejszego i teraźniejszości. Każdy miał jakąś przeszłość, własne życie. I to nie są tematy, które porusza się z pierwszym lepszym człowiekiem. Tak, zaczynamy rozmawiać… na prawdę o wszystkim.
Byczek często mówił mi, że boi się zaryzykować związku ze mną, bo gdy się pokłócimy ja w każdej chwili mogę odejść, wyjechać, zostawić go samego. Podobno atutem Krzyśka było to, że Byczek znał jego rodzinę, znajomych, wiedział, że Krzysiek nigdzie nie wyjedzie, bo tu na miejscu ma firmę. Tak, ja jestem zupełnie inny. Rodzina gdzieś daleko, znajomi rozproszeni po Polsce i świecie, pracować mogę nie zależnie od tego gdzie jestem, mogę wyjechać i w ciągu kilku chwil zacząć nowe życie w dowolnym miejscu. Owszem, mógłbym. Ale im więcej będziemy rozmawiać, im lepiej się poznamy tym więcej będzie mnie przy nim trzymało. Na wszystko trzeba czasu. I na rodzinę i na znajomych i na opowiadania o przeszłości. Ale trzeba się trochę otworzyć i jakoś ten proces wspomóc. Myślę, że te rozmowy to duży krok na przód.
Dodaj komentarz