maj 03 2005

I po zabawie


Komentarze: 2

Tydzień urlopu upłynął stanowczo zbyt szybko.

Co do Tatralandii to mam mieszane uczucia. Fajnie się to wszystko zapowiada, ale organizacyjnie trochę to jeszcze kuleje. Mimo, że kompleks otwarto rok temu, to w dalszym ciągu dużo rzeczy to prowizorka. A jeszcze więcej jest w budowie.

Baseny są fajne, choć po za sezonem otwarta był mniej niż połowa. Po za tym sauny, kąpiele perełkowe, inhalacje, masaże. Mało ludzi, tanio. Sama przyjemność.

Jak było do przewidzenia nie długo usiedzieliśmy w miejscu. Była rundka po miasteczkach nad Vahiem, wycieczka na Łomnicę i wielkie rozczarowanie, czyli Bratysława, która przez kilka ostatnich lat nic się nie zmieniła. Była prowincjonalna i taka jest nadal.

W drodze powrotnej przejechaliśmy przez Budapeszt. Wiem, że może brzmi to nieco dziwnie, ale skoro kilka lat temu udało mi się wracać z nad Balatonu do Polski przez Chorwację, to trasa Liptovsky Mikulas - Bielsko przez Budapeszt nie jest niczym niezwykłym.

Budapeszt jak zwykle był wspaniały i urzekający. Miasto, które bardzo lubię, które przywołuje same miłe wspomnienia. I jakoś zupełnie spontanicznie znaleźliśmy się tam w dniu naszej pierwszej rocznicy. Nawet nie wiem, kiedy ten rok przeleciał. Dzień został uroczycie zakończony kolacją w restauracji nad samym Dunajem. I wszystko było jak trzeba, ciepły wieczór, cygańska orkiestra, dobre jedzenie. Aż nie chciało się wracać.

No i nie sposób nie wspomnieć o krótkiej wizycie, w Vidampark. Generalnie nie lubię takich rozrywek, jeśli mam już wybierać to wolę Tivoli w Kopenhadze, ale Byczek się uparł i poszliśmy. Perfidnie zaproponowałem na początek kolejkę górską mając nadzieję, że się zniechęci. Nie pomogło. Wysłałem go na Ikarusa, piekielną karuzelę, miotającą człowiekiem we wszystkich możliwych kierunkach - to trochę go ruszyło. Choć nie na tyle, by nie chciał innych atrakcji. Na szczęście w tym momencie zamknęli.

Odpracowaliśmy też „Kontrolerów”. Mimo pilnego obserwowania stacji w dalszym ciągu nie wiem, na których dokładnie kręcono ten film. Jedną scenę na pewno na Klinikak. Reszty nie jestem pewien.

Jedyne, co mnie wkurzało przez cały pobyt to zdobycz techniki zwana GPRS. Nie działała ani transmisja danych, ani MMSy. Nie pomogła konsultacja z BOK ani zmiana ustawień. I dziwię się, bo do tej pory nie miałem z tym problemów.

Tydzień to stanowczo za krótko, ale dobre i to. Po ostatnich miesiącach miesiącach w pracy na prawdę potrzebowałem odpocząć. Teraz byle do września…

byk-po-raz-drugi : :
hom
17 maja 2005, 18:46
gratulacje!
04 maja 2005, 10:00
Pozazdrościć!

Dodaj komentarz