Sobota 07-08-2004
Komentarze: 0
Cudowni robotnicy o 8 rano zaczęli skuwać beton na balkonie sąsiadów. Byłem wściekły jak jasna cholera, bo na tym skończyło się właściwie moje spanie. Byczek obudził się na chwilkę, posłuchał, po czy przewrócił się na drugi bok i najzwyczajniej w świecie zasnął. Po pół godzinie nie wiedziałem, co mnie bardziej denerwuje – jego chrapanie czy młot pneumatyczny za ścianą. Po raz kolejny się okazało, że on potrafi spać w każdych warunkach nie zależnie czy to jest zaciszne miejsce pod kamieniem na wysokości 4000 metrów czy plac budowy.
Późnym popołudniem Byczek pojechał pomieszkać trochę w siebie w domu a ja wybrałem się w góry. Umówiliśmy się na wieczór, że przyjedzie po mnie tam gdzie zejdę za szlaku. Tym razem padło na przełęcz Salmopolską. Ja troszkę szybciej przyszedłem, on się troszkę spóźnił i dzięki temu miałem okazję przegalopować przez cały Szczyrk. Oferty noclegowe dość atrakcyjne w tym roku są. Ze względu na pogodę i małą ilość turystów w wielu miejscach ceny pokoi spadły do 35 zł za osobę.
Późnym wieczorem wybraliśmy się do kina na „Wredne dziewczyny”. Miała być komedia i była… Film dość głupawy, ale może już za stary jestem na takie kino, pomijając już fakt, że jakieś szkolne intrygi mnie nigdy ze bardzo nie bawiły. Główne bohaterki – emocjonalne i charakterologiczne blondynki dały niezły pokaz możliwości technicznych cyfrowych central telefonicznych – bo nie ma lepszego sposobu na obgadanie koleżanki niż rozmowa konferencyjna przez telefon ;-) . Film w sumie można zobaczyć tak dla odprężenia po długim i męczącym tygodniu pracy.
Ciekawa też była widownia. Trzy gówniary koło 17 lat, dwóch facetów wieku lekko po wyżej studenckiego (ja i Byczek) no i postać, która mnie dość zdziwiła – samotny facet w wieku 45+ . Byczek złośliwie stwierdził, że pewnie facet lubił młode dziewczynki i przyszedł sobie popatrzeć ;-).
Dodaj komentarz