Sobotni ochlaj
Komentarze: 1
Na weekend moja kochana firma zaplanowała liczne atrakcje w postaci prelekcji tak ciekawych osób jak pani pedagog i pani psycholog. Dwa dni zmarnowane. Dodatkowo w sobotę wieczorem planowany jest wspólny ochlaj, w którym wolałbym nie brać udziału. Na delikatną sugestię, że po ostatniej prelekcji zmyję się do domku szef stwierdził, że nie ma mowy, bo jestem przewidziany jako jedna z atrakcji wieczoru. Już się wystraszyłem, że każą mi śpiewać albo tańczyć, co by towarzystwo rozbawić, ale jak się okazało wszyscy są rządni wiedzy o Iranie. Mam przywieźć zdjęcia i opowiadać. Opowiadać o tym dzikim i egzotycznym kraju. Ratunku…. Znacznie bardziej bym wolał z własnym chłopem w domu posiedzieć. Z picia i tak żadna przyjemność, bo umiar będę musiał znaczny zachować w tym zacnym towarzystwie. Jak do tej pory budzę podziw i szacunek a nadużycie napojów wyskokowych może mocno nadszarpnąć ten wizerunek.
Z resztą Byczek już zapowiedział, że samego mnie tam nie puści, wykłady, co prawda ominie, ale na wieczór się pojawi, co bym wytrwał w cnocie i trzeźwości. Zakładam, że głównie o to pierwsze mu chodzi.
Żeby było ciekawiej odezwał się mój żołądek leczony od czasu do czasu. Co by cierpieniom ulżyć lekarstwa biorę a to ciekawe efekty daje. Nie mam pojęcia, czemu, ale moje tabletki działają również na błędnik. Delikatnie mówiąc miewam po nich zawroty głowy i kłopoty z równowagą. Lekarz twierdzi, że wszystko OK, ot, taki skutek uboczny i mam się nie przejmować. No niby mógłbym gdyby nie fakt, że w najmniej odpowiednich momentach błędnik wariuje a ja zachowuję się jak pijany lub naćpany. Dziś podczas ważnego spotkania mało brakło a bym usiadł koło krzesełka zamiast na. Wrażenie zrobiłem doskonałe, bo facet się dwa razy pytał czy aby się dobrze czuje i moim zapewnieniom chyba do końca wiary nie dał.
Dodaj komentarz