Komentarze: 1
Dziś po raz kolejny odebrałem od fotografa „ostatnie” odbitki zdjęć. Chyba już po raz trzeci. Za każdym razem, gdy mam nadzieję, że to już był koniec Byczek przychodzi i zadaje niewinne pytanie „A zdjęcia nr. X z indeksu x to ty nie chcesz?” No to ja patrzę na indeks i okazuje się, że chcę. Po kilku takich pytaniach negatyw ponownie lądują u fotografa i ponownie zaczyna się sprawa z kadrowaniem, poprawianiem, odbijaniem…
Po za tym wreszcie udało mi się kupić zestaw startowy POP z numerem z kategorii złotych. Polowałem na coś takiego już dawno a na Allegro nie chciałem przepłacać. No, bo skoro są tam to w salonach tez być muszą. Dogadałem się ze znajomą panią z Telepunktu i „przypadkiem” trafiłem na dostawę. Pracownicy nie zdążyli jeszcze przebrać zestawów i było w czym wybierać. A tak na marginesie to bardziej obrotni pracownicy salonów potrafią podobno dorobić drugą pensję na czymś takim. Kupują karty po normalnej cenie i odsprzedają do komisów i w Internecie z zyskiem. Ciekawe, co będzie, gdy jednak wejdzie w życie – na co się zanosi – przepis o rejestracji użytkowników kart pre-paid. No, w każdym razie mam, nie oddam i może uda mi się teraz zapamiętać te magiczne dziewięć cyferek, bo na ogół po pytaniu o mój numer telefonu zapada kłopotliwa cisza… Służbowy numer mam na wizytówce, gorzej z prywatnym.
Z Byczkiem był dziś jedynie kontakt wirtualny. Miał dużo pracy i chciał zostać w domu, co mnie nawet nie zmartwiło, bo dziś miałem ochotę pobyć trochę sam. Oczywiście oberwało mi się, za to, że „nie jestem zły, że nie przyjedzie”. Faktem jest, że na ogół jestem zły i tego wcale nie ukrywam, ale wtedy też się czepia. I tak źle i tak nie dobrze.