Komentarze: 1
Prace remontowe ruszyły pełną parą. Dwie ekipy dzielnie skuwały beton u sąsiadów jedno i dwa piętra wyżej. Wytrzymałem coś koło godziny i postanowiłem się ewakuować z domu. Z braku lepszych pomysłów pojechałem do Katowic po Byczka. Trochę się zdziwił, bo jeszcze dzień wcześniej zarzekałem się, że do końca tygodnia dalej jak do sklepu z domu nie wychodzę.
W Katowicach kultywując lenistwo pojechaliśmy do IKEA na obiad. W końcu nie po to siedzę w domu by obiady gotować ;-). Na nic więcej czasu nie starczyło, bo Byczek na wieczór się z koleżankami umówił pokazać zdjęcia z Iranu.
W drodze powrotnej, bez żadnego powodu zrobiłem mu awanturę. Niby go miałem z tego spotkania z koleżankami do dwóch godzinach podstępem do domu porwać, ale coś mi dobiło, gdy ustaliliśmy szczegóły i skończyło się na kłótni.
Nie zmienia to jednak faktu, że zadzwoniłem do niego i o właściwej porze przyszedłem do kanjpy. Koleżanki zbytnio z faktu, iż Byczek nie poodwozi ich tak jak zwykle do domów nie były, ale w końcu mają swoich mężów to niech oni się martwią. Ja po swojego przyszedłem ;-).
Dzień zakończyliśmy w domu rozmową. W brew oczekiwaniom Byczka nie przeprosiłem go za swoje zachowanie. Dopiero jak pojechał zrobiło mi się głupio z tego powodu i podratowałem sytuacje rozmową i przeprosinami na GG.