Archiwum 14 października 2004


paź 14 2004 Szkolimy się...
Komentarze: 2

Od wczoraj jestem wredny, złośliwy i kłócę się ze wszystkimi. Limit wyrozumiałości na ten rok się wyczerpał i z wielkim zapałem zacząłem tępić wszelkie przejawy głupoty i innych denerwujących przymiotów u bliźnich.

Niewątpliwie spory wpływ na moje zachowanie ma fakt, że pół weekendu ma spierdolone przez szkolenie. W dupie mam pogadanki o misji firmy oraz o szczytnych planach rozwoju. Bardziej niż rebranding interesuje mnie, czemu do jasnej cholery moi szanowni współpracownicy nie potrafią: wysłać faksu tak żeby właściwa strona doszła za pierwszym razem, używać poczty elektronicznej zgodnie z przeznaczeniem tj. nie pisać dwóch zdań w Wrodzie i wysyłać tego jak załącznika do listu bez treści i tematu czy też w cywilizowany sposób używać telefonu. Niestety wyżej wymienione tematy zostaną skrzętnie pominięte na rzecz bardziej ambitnych.

 

Jedyną pociechą w mojej pracy był dzisiaj bardzo przystojny i sympatyczny monter z telekomunikacji. Na szczęście dziś nie skończył tego, co miał zrobić i umówiłem się z nim perfidnie na bardzo wczesną godzinę w poniedziałek. Oczywiście pamiętam o tym, że mam Byczka a pan monter miał obrączkę, więc żadne zakusy na niego w grę nie wchodzą, ale miło będzie zacząć tydzień od sympatycznej rozmowy z przystojnym facetem.

 

Wieczorem Byczek widząc i słysząc, w jakim jestem humorze postanowił mnie rozluźnić i rozładować. W tym celu dzisiejszego wieczoru uprowadził swojego kota i przyjechał z nim do mnie. Śliczne zwierzątko zajęło mnie bez reszty i z miejsca wzbudziło moją sympatię z wzajemnością z resztą.

 

byk-po-raz-drugi : :