Komentarze: 2
Celem kontynuacji zdrowego trybu życia kolejny dzień z rzędu było spanie do piętnastej. Przez te dwa dni wyspałem się chyba nieco na zapas. Co prawda Byczek rano marudził, że w nocy nie mógł zasnąć bo albo kot szalał albo ja chrapałem i wszyscy razem za dużo hałasu robiliśmy.
Sobotni wieczór też spędziliśmy w kinie – tym razem „Życie, którego nie było”. Może nie jest to rewelacja, ale ogląda się całkiem miło. Fajnie nakręcony, zwłaszcza jedna scena – wypadek samochodowy – wprawiła mnie w podziw. Jeśli ktoś nie przeczyta głupiej recenzji z GW to będzie miał dobrą zabawę. Film zadecydowanie na raz.
A tak na marginesie to Sfera, co raz bardziej zaczyna mnie denerwować. Zrobiła się za bardzo gay friendly… Pomijając już drobny fakt, że tydzień temu natknęliśmy się z Byczkiem w toalecie na faceta, który przy pisuarze walił sobie konia więcej odsłaniając niż zasłaniając. Nie wiem, to niby jakaś zachęta miała być czy co? Chyba jakiś niepodatny jestem…