Archiwum 06 grudnia 2004


gru 06 2004 Bez pomysłu
Komentarze: 1

Tak ten czas szybko płynie, że nawet nie zauważyłem jak zrobił się grudzień.

W pracy zaczęli nas rozpieszczać – druga pensja w bonach, paczka dość pokaźna na święta – całkiem miły gest ze strony firmy.

 

Mimo mojego marudzenia i podłego charakteru Byczek mnie jeszcze nie zostawił i cierpliwie znosi moje humory wywołane stresami w pracy. Staram się nieodreagowywać w domu zbytnio, ale często mi nie wychodzi i najdrobniejsze przewinienie Byczka kończy się karczemną awanturą. W ogóle coś marudny się zrobiłem ostatnio.

 

Weekend spędziliśmy nadspodziewanie miło, choć piątkowy wieczór zapowiadał coś zdecydowanie odwrotnego. W sobotę wybraliśmy się na zakupy – trzeba było wreszcie Byczkowi coś na te urodziny kupić – zaczynając od obiadu w Artusie. Dość egzotycznie było, bo akurat Barburka w ten dzień była i górnicy świętowali a świętowali. Fajnie było posłuchać.

Prezent w końcu kupiłem. Trzech sprzedawców jednocześnie mi pomagało ubranko dla Byczka odpowiednie wybrać a on tylko patrzył osłupiały nie mniej jednak całkiem zadowolony.

Potem poszliśmy na „Ekspres polarny” do, IMAX bo koniecznie chciałem to w wersji 3-d zobaczyć. I całkiem miło się oglądało, choć bardzo moralizatorska ta bajka była. Wieczór zakończyliśmy koacją w domu, która nadspodziewanie dobra wyszła, bo i humor i serce do gotowania tego dnia miałem.

 

W niedzielę do teatru w Chorzowie pojechaliśmy. Bardziej na koncert niż na przedstawienie. Pieśni śpiewali aktorzy europejscy z krajów bałkańskich w większej części. Nie ukrywam, że wynudziłem się momentami okropnie, choć i trochę mi się podobało. Niestety pełni uwagi swojej artystom nie mogłem poświęcić, bo głodny byłem okropnie – przez cały dzień jedynie śniadanie zjadłem a przed teatrem nigdzie zjeść nie zdążyliśmy. Efektem tego momentami miast aktora tłuste kurczę na scenie widziałem.

Po trzech i pół godzinie uczty dla duszy trwającej zarządziliśmy ucztę dla ciała. Padło na Mc Donald’s bo koło północy już jedynie to było otwarte. Nie wiem gdzie ta obfitość słynna posiłków XXL, bo w drodze jeszcze głodni nieco na Hot-Dogi na stację benzynową zawitaliśmy.

 

Z planami na sylwestra takoż mam problem. No może nie z planami a z ich wykonaniem. Marzy mi się leśna głusza i mnóstwo śniegu – całość przez Byczka została zaaprobowana.

Niestety z lokalizacją mam problem – brak czasu i pomysłów na szukanie jakieś górskiej chaty. Pewnie jak zwykle będzie spontanicznie i miejsca będę wydzwaniał już z auta podążającego w kierunku Bieszczad.

 

byk-po-raz-drugi : :