Komentarze: 1
Tydzień zaczął się strasznie chujowo. W poniedziałek padła nam w biurze sieć w wyniku, czego nie było możliwości jakiejkolwiek pracy. Nawet się do komputera nie mogłem załogować o czytaniu poczty nie wspominając. Posiedziałem chwilę, wypiłem herbatę i uciekłem do fryzjera a potem na zakupy.
W ogóle w Bielsku posypało śniegiem, chodników oczywiście prawie nikt nie odgarnia a ulice jedynie, co główniejsze. Dzięki temu parę razy udało mi się wykonać całkiem ładną jaskółkę o innych figurach godnych radzieckiego baletu nie wspominając.
Wieczorem lekko wkurwiony całym dniem zrobiłem Byczkowi potężną awanturę o jakieś w sumie głupoty. Potem mi przeszło i nawet go przeprosiłem.
Dziś nadrabiałem wczorajsze zaległości w pracy, dzięki czemu wyszedłem po dziesięciu godzinach. Na koniec uciąłem sobie całkiem miłą pogawędkę z panem ze Stol(n)icy. To bardzo ciekawe, że najbardziej rozmowny jest wtedy, gdy jestem sam w biurze.
Pogoda jest równie urocza jak i wczoraj, więc nawet mi się z domu za bardzo wychodzić nie chce. Mogłaby się ta zima już skończyć…