Komentarze: 2
No i w końcu nas dopadła choroba. Wszystko przez tą głupia zimową pogodę. Raz mróz, raz błoto. Bakterie i wirusy mnożą się na potęgę :(. Byczek ma prawie 39 stopni, ja nie wiem, bo nawet nie mam czasu sobie temperatury zmierzyć. Auto też zachorowało. Zawieszenie nie wytrzymało tych wszystkich dziur.
Ze zdziwieniem zaobserowałem sobie przypływ instynktów opiekuńczych. Do tej pory na szczęscie nie musiałem nikogo pielęgnować, podawać lekarstw i w ogóle. A teraz wychodzi na to, że nie ma w tym nic takiego kłopotliwego. Bo w końcu co to za problem zarwać kilka nocy i kogos doglądać? Zwłaszcza kogoś, kogo się kocha? A bo to mało razy zarwałem noc z zupełnie głupich czy rozrywkochych powodów? A tak przynajmiej będzie choć raz pożytecznie.
Ze względu na Byczka zrobiłem sobie nawet dzień częściowo wolny od pracy. Do biura pojechałem na 15. W tym czasie na wyświetlaczu telefonu miałem coś koło 30 nie odebranych rozmów. No i niby jak ja miałbym iść na zwolnienie?