Komentarze: 4
... nastąpiła. Razem z pogodą poprawiły sie humory, powróciła chęć do spędzania czasu w sposób inny niż spanie.Weekend spędziliśmy bardzo miło i dość aktywnie.
Piątkowy wieczór na spokojnie bo z jednej strony ja funkcjonowałem od piatej rano i koło 20 nie byłem zbyt rozrywkowy, z drugiej strony media przekazywały informcję o stanie Papieża i choć żaden z nas nie ejst zbyt wierzący i tym bardziej praktykujący to jednak zrobiło się smutno. Bo co innego można powiedzieć, gdy właśnie gaśnie, stary, schorowany człowiek?
W sobotę wybraliśmy się do Wrocławia. Bezchmurne niebo, cieplutko, aż żal w domu siedzieć. A we Wrocławiu tradycyjnie ZOO, zakupy w Galerii Dominikańskiej i kolacja w TGI.
W niedzielę wybraliśmy się całkiem niedaleko by pooglądać doskonały przykład gospodarki w naszym kraju. Ośrodek wczasowy, luksusowy za czasów PRL a dziś kompletna ruina. Aż żal patrzeć. Wszystko doprowadzone do takiego stanu, że może jedynie robić za miasteczko duchów.
A propos kraju. Dziś zamknięto u nas wszystkie sklepy i centra chandlowe. Z wiadomego powodu. Pełni nadzieji jeżdziliśmy od jednego sklepu do drugiego licząc na to, że gdzieś uda się uzupełnić zupełnie pustą lodówkę. Z resztą nie my jedni bo typowym obrazkiem był sznur samochodów wjeżdzający jedną stroną na parking a drugą wyjeżdzający. Ja wszystko rozumiem, żałoba narodowa i te sprawy. Ale weźmy pod uwagę, że jednak żywym chce się jeść a populacja tego kraju nie składa się w 100% z katolików. Denerwują mnie te napady świętojebliwości. Na co dzień można kraść, kłamać, chlać i mordować ale od święta to my jesteśmy tacy poukładani i religijni.Coś tu nie jest w porządku chyba. Zakupy udało mi się zrobić. W małym sklepiku sieci Euro Shop. Sądzoć po ilości klientów dziś dużo zarobili. I dobrze.