Komentarze: 2
Spotkanie integracyjne było beznadziejne. W sumie całośc z dojazdem i powrotem zajęła mi 32 godziny w ciągu których: nie spałem ani minuty; w sumie przejechałem blisko 1400 km; wypiłem dwie kawy i cztery red bulle; pogadałem z kilkoma znajomymi u których i tak nic ciekawego nie słychać; nie spotkałem dwóch osób które chciałem bardzo spotkać; zupełnie niechcący przeprowadziłem rewolucję obyczajową u koleżanki z pracy. I jeden jedyny raz, gdy wcale nie miałem zamiaru zostawać na noc trafił mi się jednoosobowy pokój. Jak na złość.
Znaczną część niedzielnego popołudnia udało mi się w spokoju przespać. Wieczorem poszliśmy do kina na „Autostopem przez galaktykę”. Osobiście planowałm „Sin city” ale Byczek się napalił na ten kosmiczny bzdet i przepadło. Co odcierpiałem za swoją dobroć to moje. Fabuła kiepska, humor beznadziejny, zdjęcia i efekty na poziomie Sigma i Pi.
Za to z czystym sumieniem mogę polecić oglądany tydzień wcześniej „5x2”. Mimo, że nie przepadam za francuskim kinem, to ten film mi się podobał. Lekko brutalny i wulgarny ale zadziwiająco prawdziwy. Duże, pozytywne zaskoczenie.