Komentarze: 0
Jakiś czas temu po przeanalizowaniu wydatków na żarcie i po zapoznaniu się z wnętrzem lodówki, co głównie polegało na wywalaniu mniej lub bardziej (zdecydowanie bardziej) przeterminowanych produktów postanowiłem wprowadzić planową gospodarkę żywnościową. Bo to i kasy szkoda i w ogóle wstyd żarcie marnować.
Efekty są oszałamiające. W lodówce mam światełko, słoik dżemu i słoik oliwek.
Odżywiam się gółownie na mieście bo rano nie ma nic na śniadanie, po pracy na ogół nic nie kupuję bo mi się nie chce gotować i koło się zamyka. Jedynym wyjątkiem jest mięso dla kota kupowane z przyzwyczajenia. Nie jest dobrze.