Komentarze: 0
Pojechaliśmy na Żar. Korzystając z okazji, że cudo techniki w postaci byłej kolejki na Gubałówkę akurat jeździ postanowiliśmy przeprowadzić jazdę próbną ;-).
Jakoś nie jestem przekonany, że Żar ma ten sam profil, co Gubałówka i zaczyna rozmieć te problemy techniczne i liczne awarie. Tory położone koszmarnie krzywo, wagoniki odnowione jedynie z zewnątrz i tak samo duszne jak dawniej a parking… bez samochodu terenowego raczej trudno na niego wjechać bez psucia zwieszenia. Za to żeby nie było za smutno i pesymistycznie to budynki stacyjne są dość ładne a na górze działa Domino Pizza – kart nie przyjmują, więc na nas nie zarobili. Ogólnie było fajnie, zbiornik elektrowni wodnej na szczycie góry ciekawy tylko ludzi trochę za dużo. No, ale kolejna atrakcja turystyczna regionu jest. W kolejkach i wyciągach można przebierać ile wlezie.
Przy okazji miałem możliwość zobaczyć, jakie nasze społeczeństwo jest tępe. Bilet stanowił kartonik z kodem paskowym, który należało wsadzić w czytnik – czytelnie oznaczony i opisany – i przejść przez kołowrót. Niestety dla przeciętnego obywatel to za trudne. Przy jednej bramce – z długa kolejką - stał facet z obsługi, brał bilety i sam wsadzał do czytnika, druga bramka samoobsługowa przepuszczał nielicznych śmiałków, co odważyli się spróbować sami. Nie rozumiem, po co inwestować w drogi sprzęt – było postawić chłopa z dziurkaczem a nie bramki skoro ludzie nawet po przeczytaniu instrukcji nie potrafią ich użyć.
Wieczorem ponownie odwiedziliśmy kino. Tym razem pokaz przedpremierowy „Osady”. Film dobry, trzymający w napięciu. Miła muzyka, fajny klimat i ciekawe zakończenie. Jeśli ktoś lubi się trochę bać a nie ma ochoty patrzeć na flaki i morze krwi to śmiało może „Osadę” zobaczyć.