Komentarze: 2
Pierwszy raz od długiego bardzo czasu wstałem o siódmej i cały dzień spędziłem po za domem. Do popołudnia załatwiałem interesy, potem pojechałem po Byczka i zrobiliśmy rundkę po śląskich centrach handlowych.
Jutro dzień w miarę spokojny a za to w piątek muszę jechać do Krakowa i mało mnie to cieszy, bo i wstać znowu muszę wcześnie a i to miasto średnio lubię. Po ostatniej wizycie mam przykre wspomnienia związane z tym miastem. Niezbyt udana kolacja, kłopotliwa noc w Ibisie, powrót do Katowic jadąc 160 po autostradzie w deszczu… W sumie od tego wszystkiego minęło ponad 9 miesięcy, ale nie łatwo mi będzie o tym wszystkim zapomnieć. To był trudny okres w moim życiu, można nawet powiedzieć, że i przełomowy. Nie łatwo jest zakończyć związek, który trwał 6 lat a Kraków miał w tym wielki udział.
Może na wieczór uda mi się tam ściągnąć Byczka w jeszcze nieznanym celu. Na jakiś późny obiad do restauracji „Pod Aniołami” albo zakupy. Chyba, że będę zmęczony. Wtedy z Krakowa pojadę do Katowic i razem wrócimy do domu.
A w ogóle to fajny dzień był dzisiaj. Chyba dla tego, że Byczek był bardzo przylepny i nawet sympatyczny.