Marzec
Wbrew obawom dość szybko znaleźliśmy mieszkanie. Nieco za duże jak na dwie osoby, wymagające lekkiego remontu ale z ładnym widokiem. Sporo zieleni, brak miejsc parkingowych i trolejbus pod oknem. Niestety przekazanie dopiero za dwa miesiące.
Kwiecień
W pracy chujnia. Kolejne zmiany, więcej obowiązków, mniej kasy. Zaczynam się zastanawiać nad odejściem. W związku w planowanym remontem mieszkania kupujemy gazetki, chodzimy po sklepach i liczymy. Mniej więcej po dwóch tygodniach przestajemy liczyć. Po co się denerwować?
Maj
I zgodnie z przypuszczeniami nie dostałem urlopu. Jestem wkurwiony jak mało kiedy. To juz nie chodzi o wakacyjny wyjazd ale i o przeprowadzkę. Niby jak i kiedy mam się spakować gdy cały dzień spędzam w pracy?
Pod koniec miesiąca miarka się przebrała – szef wysyła mnie na kilka dni na szkolenie wiedząc, że muszę się w tym czasie przeprowadzić. Postanawiam sprawę przemilczeć – zemsta będzie słodka.
Czerwiec
Tydzień pakowania, jeżdżenia, noszenia. Na robocie postawiłem krzyżyk i poszedłem na L4.
Koleżanka z pracy poszła rodzić, tego samego dnia złożyłem wypowiedzenie i nowe L4.
Lipiec
Pakuję służbowy telefon i resztę zabawek i całość odsyłam do HR. Szef jest wściekły bo stracił połowę obsady w oddziale. Chyba do końca nie wierzył, że odejdę. Ciężarna też nie wraca.
Pierwszy raz od trzech lat jadę jak człowiek na urlop. Oczywiście o Indiach nie ma już mowy.
Na szybko planujemy Chorwację i Czarnogórę.
Sierpień
Bez większego entuzjazmu zaczynamy remont.
Wrzesień
Z powodu zamieszek w Budapeszcie rezygnujemy z naszego co rocznego, jesiennego wyjazdu w tamte strony. Zamiast tego Praga.
Październik
Po kilkuletniej pracy w instytucji rodem z Dilberta mam uczulenie na korporacje. Zaczynam pracę na własny rachunek.