Archiwum sierpień 2004, strona 6


sie 01 2004 Docieramy się... chyba.
Komentarze: 1

Rano całkiem udane śniadanie, po południu kino, wieczorem zakupy i kolejna kłótnia.

„Garfield” nijak się nie miał do komiksu. Kocisko mało podobne, znacznie mniej wredne i złośliwe. Typowe kino familijne gdzie dobro zwycięża zło i wygrywa przyjaźń a nie interesy. Fajnie się oglądało, ale… liczyłem na coś więcej.

W tak zwanym międzyczasie po kupieniu biletów a przed seansem wpadliśmy do Matrasa. A tam w ręce mi wpadła druga część „Pieśny łowcy”. Niestety autor już inny, co nie zmienia faktu, że bez zastanowienia książkę kupiłem.

 

Po kinie pojechaliśmy po żarcie do sklepu. Nie mam pojęcia, czemu, całkiem udane zakupy zakończyły się awanturą. Poszło o głupie komentarze, różne oczekiwania i nie da się ukryć, że trochę i o pieniądze a tego najbardziej nie lubię. Byczek stwierdził, że ja jestem nim co raz bardziej rozczarowany, ja stwierdziłem, że mam dość i na tym skończyliśmy wieczór. Kłótnia przeszła w rozmowę dzięki GG. Doszliśmy do wniosku, że pora usiąść i pogadać o wzajemnych oczekiwaniach i planach na przyszłość. I nie tylko pod kątem naszego związku, ale ogólnie życia. Mam nadzieje, że uda się w miarę szybko przeprowadzić taką rozmowę. Nie da się ukryć, że zaczynamy się docierać. A to może być chwilami bardzo bolesne…

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 01 2004 Sobota 31-07-2004
Komentarze: 0

Ładna pogoda przekształciła się w upał. I z tego właśnie powodu pokłóciłem się z Byczkiem. A konkretniej z powodu planów na sobotnie popołudnie. Planowaliśmy iść do kina na przedpremierowy pokaz „Garfielda”, ale przez te śliczne słoneczko odechciało mi się siedzieć w zamknięciu. Miałem ochotę pójść w góry… Niestety tylko ja miałem na to ochotę. Pokłóciliśmy się, usłyszałem, że mamy różne potrzeby na spędzanie wolnego czasu itp. Efektem tego nie poszliśmy do kina, Byczek pojechał do domu a ja poszedłem w góry. W międzyczasie udało nam się trochę pogodzić. Byczek zaproponował, żebym schodząc ze szlaku do niego zadzwonił to po mnie przyjedzie i wieczór spędzimy razem.

 

Na odreagowanie stresu nie ma jak wysiłek fizyczny. Trasa Szyndzielnia-Klimczok-Błatnia- Jaworze zrobiła mi bardzo dobrze. Szedłem sobie własnym tempem, zrobiłem to w trzy godziny i zszedłem odprężony i szczęśliwy. A po drodze się jeszcze jagód najadłem i pooglądałem sarenkę. Zgodnie z obietnicą Byczek czekał na dole. Co prawda przez 20 minut mnie po tym Jaworzu szukał ale jakoś nie odnaleźliśmy.

 

Z Jaworza pojechaliśmy do Cieszyna. Byczek ciągle miał nadzieję, że w jakoś sposób uda się zdobyć bilety na „Metropolis”. Niestety ludzi była masa, o biletach można było zapomnieć, więc na pocieszenie poszliśmy do mojej ulubionej cieszyńskiej pizzerii. Z lekka z premedytacją nadużyłem piwka do pizzy i w drodze powrotnej – bardzo okrężnej i skomplikowanej – udało nam się szczerze pogadać – no, może ja trochę więcej mówiłem niż on… I w sumie dobrze się stało bo jeśli chodzi o pewne tematy to atmosfera uległa oczyszczeniu.

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 01 2004 Piątek 30-07-2004
Komentarze: 0

Niespodziewanie zrobiła się ładna pogoda. Miłe zaskoczenie zwłaszcza, że wszystkie prognozy pogody zapowiadały deszcz do soboty.

Późnym popołudniem pojechałem po Byczka do Katowic. Niespodziewanie spotkaliśmy pod teatrem Iwonę i Beatę z jakąś jeszcze jedną dziewczyną. Oczywiście nie obyło się bez pytań o mój plecak, zdjęcia itp. Trochę dziwnie było je oglądać bez chustek na głowie…

 

Po powrocie do domu dostałem od znajomego smsa, że właśnie stracił pracę. Niespodziewanie i bez powodu. Ciekawe, czemu takie przykre niespodzianki przytrafiają się ludziom, którzy na nie nie zasłużyli…

 

Wieczorem byliśmy z Byczkiem w kinie na „50 pierwszych randek”. Nie wiem jak można tak spaprać taki wdzięczny temat. Nie potrzebnie ktoś starał się zrobić z tego komedię. Momenty śmieszne trafiały się rzadko, częściej żenujące – reżyser miał dość nieciekawe poczucie humoru. Postać pomocnicy głównego bohatera z czymś mi się kojarzyła i dopiero następnego dnia skojarzyłem – Agentka KGB z „Brendy Star”. Ten sam wygląd, fryzura, zachowanie… Ogólnie pozostał niesmak po spapranym temacie.

 

byk-po-raz-drugi : :