Najnowsze wpisy, strona 27


sie 05 2004 Terror domowy.
Komentarze: 2

Posprzątałem sypialnię… Jednak brak odkurzacza daje się we znaki. Od dzisiaj wydałem zakaz jedzenia czegokolwiek w łóżku. Byczek podczas kolacji z przyzwyczajenia zabrał talerz i udał się do sypialni. Nieco głośno wyraziłem swoje niezadowolenie, przepędzałem go  kilka razy z sypialni do kuchni i dokończył jeść na balkonie. Pogroziłem mu, że jeśli w jakikolwiek sposób nabrudzi to następnym razem będzie jadł w wannie. Chyba jestem terrorystą…

 

Wieczór spędziliśmy w sposób miły ni nieskomplikowany. Ja czytałem gazetę on chrapał sobie obok mnie. Po raz kolejny miła, rodzinna atmosfera. Nie pokłóciłem się z nim nawet wtedy, gdy wysmarował mnie galaretką.

 

Co raz bardziej zaczynam doceniać chwile, które spędzamy tylko razem, w domu. Od kiedy jesteśmy razem zmieniłem nieco tryb życia. Z Leszkiem często wychodziłem wieczorami do pubu czy knajpy. Może dla tego, że nie za bardzo potrafiliśmy się zająć czymś w domu. Zwłaszcza przez ostatni okres, nawet nie było o czym za bardzo rozmawiać. Łatwiej było iść na piwo i się spić. Z Byczkiem wolę posiedzieć w domu czy iść na spacer. Jeszcze się w zasadzie nie zdarzyło, żebym się przy nim tak naprawdę upił. Chyba nie ma powodów, tematy do rozmowy mamy, seks jest przyjemnością a nie „małżeńskim obowiązkiem”. Może ostatnio za bardzo jestem pochłonięty tym jednym tematem, ale chyba czas najwyższy ułożyć sobie z kimś to życie. A On by się do tego całkiem dobrze nadawał. Nie chcę zmarnować tej szansy.

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 03 2004 Tendencja spadkowa
Komentarze: 1

Od kilku dni, z co raz to większym obrzydzeniem patrzę na siebie w lustrze. W maju o siebie nie dbałem, bo nie było czasu, potem miesiąc w Iranie też zrobił swoje a dzieła dokończył leniwie przeżyty lipiec. Już powoli zaczynam zapominać jak wygląda siłownia i niestety widać to po mnie. Co gorsza wraz ze spadkiem potencjału fizycznego zaczynam odczuwać spadek potencjału intelektualnego. Niech te wakacje wreszcie się skończą, wrócę do pracy, obowiązków i życie wróci do normy.

 

Dziś w Newsweeku’u  przeczytałem dość ciekawy artykuł na temat ks. Jankowskiego. Podoba mi się obiektywizm autora. No i wreszcie ktoś zauważył i głośno to powiedział, że ksiądz to jest zawód i jak w każdym zawodzie trafiają się ludzie wykonujący go lepiej lub gorzej. No i nie ukrywam, że szkoda mi ludzi, dla których kościół jest autorytetem – muszą teraz przezywać, co i raz większe lub mniejsze rozczarowanie a to na pewno zmieni ich system wartości i stosunek do wiary.

 

Dziś był drugi dzień z rzędu bez nieporozumień i awantur. Pojechałem po Byczka, zaliczyliśmy centrum handlowe, zjedliśmy obiad w Ikea i było tak jakoś miło i rodzinnie.

Żeby jednak nie było za dobrze Byczek uszczęśliwił mnie informacją, że w MediaMarkt po raz kolejny zgubili nam negatyw. Tym razem tylko część filmu a nie cały, ale fakt jest faktem. Trzeba było nie oszczędzać tylko oddać do Kodaka wyszłoby nie wiele drożej a znacznie bardziej bezstresowo. No i jakość też by była nieco lepsza…

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 02 2004 Roboty domowe
Komentarze: 0

Obudziłem się o dwunastej, bo do czwartej rano czytałem książkę – jak to fajnie, że jeszcze przez ponad miesiąc nie muszę chodzić do pracy.

Tydzień postanowiłem zacząć od posprzątanie łazienki i zrobienia pierogów, co dawno już Byczkowi obiecywałem. Udało mi się udowodnić, że z wałkiem do ciasta radzę sobie równie dobrze jak z pałką, choć z tym drugim w ręku zapewne prezentuję się nieco lepiej.

 

Wieczór spędziliśmy na degustacji pierogów i poważnych rozmowach. Cieszę się, że Byczek zrobił pierwszy krok w tym kierunku. W końcu po to jesteśmy razem, żeby problemy wspólnie rozwiązywać. Przy okazji dowiedziałem się, że Byczek jedzie w piątek służbowo do Warszawy i nasz wyjazd do Budapesztu diabli wzięli. No cóż bywa i tak. Do tego cholernik umyślił sobie, że spotka się z koleżanką i wróci w sobotę. Niestety z przyczyn różnych spaniu u koleżanki mówimy NIE. Zakomunikowałem mu, że lepiej dla niego będzie, jeśli wróci. Jeśli nie to ja wyciągne konsekwencje. Choć doprawdy nie wiem, jakie i z czego… No, ale do soboty coś wymyślę w tej kwestii.

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 01 2004 Docieramy się... chyba.
Komentarze: 1

Rano całkiem udane śniadanie, po południu kino, wieczorem zakupy i kolejna kłótnia.

„Garfield” nijak się nie miał do komiksu. Kocisko mało podobne, znacznie mniej wredne i złośliwe. Typowe kino familijne gdzie dobro zwycięża zło i wygrywa przyjaźń a nie interesy. Fajnie się oglądało, ale… liczyłem na coś więcej.

W tak zwanym międzyczasie po kupieniu biletów a przed seansem wpadliśmy do Matrasa. A tam w ręce mi wpadła druga część „Pieśny łowcy”. Niestety autor już inny, co nie zmienia faktu, że bez zastanowienia książkę kupiłem.

 

Po kinie pojechaliśmy po żarcie do sklepu. Nie mam pojęcia, czemu, całkiem udane zakupy zakończyły się awanturą. Poszło o głupie komentarze, różne oczekiwania i nie da się ukryć, że trochę i o pieniądze a tego najbardziej nie lubię. Byczek stwierdził, że ja jestem nim co raz bardziej rozczarowany, ja stwierdziłem, że mam dość i na tym skończyliśmy wieczór. Kłótnia przeszła w rozmowę dzięki GG. Doszliśmy do wniosku, że pora usiąść i pogadać o wzajemnych oczekiwaniach i planach na przyszłość. I nie tylko pod kątem naszego związku, ale ogólnie życia. Mam nadzieje, że uda się w miarę szybko przeprowadzić taką rozmowę. Nie da się ukryć, że zaczynamy się docierać. A to może być chwilami bardzo bolesne…

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 01 2004 Sobota 31-07-2004
Komentarze: 0

Ładna pogoda przekształciła się w upał. I z tego właśnie powodu pokłóciłem się z Byczkiem. A konkretniej z powodu planów na sobotnie popołudnie. Planowaliśmy iść do kina na przedpremierowy pokaz „Garfielda”, ale przez te śliczne słoneczko odechciało mi się siedzieć w zamknięciu. Miałem ochotę pójść w góry… Niestety tylko ja miałem na to ochotę. Pokłóciliśmy się, usłyszałem, że mamy różne potrzeby na spędzanie wolnego czasu itp. Efektem tego nie poszliśmy do kina, Byczek pojechał do domu a ja poszedłem w góry. W międzyczasie udało nam się trochę pogodzić. Byczek zaproponował, żebym schodząc ze szlaku do niego zadzwonił to po mnie przyjedzie i wieczór spędzimy razem.

 

Na odreagowanie stresu nie ma jak wysiłek fizyczny. Trasa Szyndzielnia-Klimczok-Błatnia- Jaworze zrobiła mi bardzo dobrze. Szedłem sobie własnym tempem, zrobiłem to w trzy godziny i zszedłem odprężony i szczęśliwy. A po drodze się jeszcze jagód najadłem i pooglądałem sarenkę. Zgodnie z obietnicą Byczek czekał na dole. Co prawda przez 20 minut mnie po tym Jaworzu szukał ale jakoś nie odnaleźliśmy.

 

Z Jaworza pojechaliśmy do Cieszyna. Byczek ciągle miał nadzieję, że w jakoś sposób uda się zdobyć bilety na „Metropolis”. Niestety ludzi była masa, o biletach można było zapomnieć, więc na pocieszenie poszliśmy do mojej ulubionej cieszyńskiej pizzerii. Z lekka z premedytacją nadużyłem piwka do pizzy i w drodze powrotnej – bardzo okrężnej i skomplikowanej – udało nam się szczerze pogadać – no, może ja trochę więcej mówiłem niż on… I w sumie dobrze się stało bo jeśli chodzi o pewne tematy to atmosfera uległa oczyszczeniu.

 

byk-po-raz-drugi : :