Najnowsze wpisy, strona 23


sie 22 2004 Inwazja... nudy...
Komentarze: 1

Ostatnio jakoś nie mam szczęścia do filmów. Wczoraj postanowiłem namówić Byczka na obejrzenie „Tożsamości Bourne’a”. Druga część już wkrótce w kinach a on jeszcze pierwszej nie widział. Wybraliśmy się do wypożyczalni a tu dupa – „Tożsamość” jedynie na VHS. Byczek się ucieszył, bo woli horrory i komedie i wybrał film własnoręcznie. Miał być krew w żyłach mrożący „Terminal Invasion” a tu wielkie gówno. Akcja i dialogi jak w tanim poronosie, tylko czekałem aż się zaczną pieprzyć po kątach – nie zaczęli, więc nie ma o czym mówić. W filmie chodziło głównie o to, że kosmici przebrani za ziemian mieli podstępnie zawładnąć naszą planetą za pomocą inwazji na malutkie lotnisko na zadupiu pod Kanadyjską granicą. Jak oni chcieli to zrobić to pojęcia nie mam, a że dzielna pani pilot razem z więźniem-mordercą wybili kosmitów do nogi to już się nie dowiem.

 

Wniosek z tego taki, że Byczek ani żarcia w knajpie nie powinien sam wybierać ani filmów do oglądania. A ja na razie biorę się za książki, bo jeśli o kino idzie to naprawdę nie ma, czego oglądać. A najgorsze jest to, że patrząc na zapowiedzi nie prędko doczekam się czegoś naprawdę wartego wybrania się do kina.

byk-po-raz-drugi : :
sie 21 2004 Super hero!!!
Komentarze: 1

W ramach inauguracji weekendu poszliśmy wczoraj z Byczkiem do kina. Jako, że pora dość późna była a wybór filmów nie powiem, jaki bo się wyrażał nie będę wybraliśmy dzieło niezwykłe „Spiderman 2”. Wg. licznych recenzji w Internecie część druga miał być o wiele lepsza od pierwszej, co już powinno budzić złe przeczucia, bo fakt to raczej rzadki, żeby kontynuacja była lepsza. Filmu, niewątpliwie cudem, udało mi się nie przespać. Nie wiem, co autor miał na myśli, czy to film akcji miał być, czy komedia romantyczna. Cholera wie.

W każdym razie wyszedł gniot straszliwy. Dialogi średnio śmieszne i bardzo sztuczne, fabuła nudna, postaci zaskakująco naiwne i jakby trochę niedorozwinięte umysłowo. Zwłaszcza scena ratowania dziecka z płonącego budynku jest tak sztuczna, że aż się płakać chce. I do tego ciągłe, umoralniające gadki o tym, że dobro zawsze zwycięża a bohaterem może być każdy pod warunkiem, że tylko chce. Ogólnie rzecz biorąc to te kilkanaście złotych lepiej było przepić niż bilet na ten film kupować.

 

A w ogóle to z tych Amerykańców to strasznie popieprzona nacja jest. Biorąc pod uwagę bohaterów ichnich komiksów to muszą być banda nieudaczników cholernie zakompleksiona skoro cały czas do szczęścia im potrzebna opieka jakichś mutantów. Superman, Spiderman, X-Man nic tylko latają po całych stanach i chronią ich przed złem wszelakim. Nie wiem czy jest jakiś drugi kraj na świecie, co by podobne głupoty wymyślał i opieki u takich potworków szukał.

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 20 2004 Rozstania
Komentarze: 2

W obliczu kolejnego kryzysu w moim związku tak się zacząłem zastanawiać jak to właściwie jest z tymi rozstaniami. W sumie nie znam osoby, która by nie szkalowała swojego byłego partnera/partnerki, nie obarczała jego/jej winą za rozpad związku itp.

Nie zależnie od tego, jaki to był związek, czy damsko-męski, męsko-męski, czy dwóch kobiet zawsze jest narzekanie: bo zdradzał, bo nie rozumiała, bo nie szanował… Wychodzi na to, że wszyscy jesteśmy jednakowi.

 

A tak z innej beczki to nie potrafię zrozumieć, czemu większość starszych ludzi uważa, że wszystko im się należy większość przy okazji nie muszą stosować ogólnie przyjętych zasad dobrego wychowania.

Byłem dziś w sklepie i myślałem, że mnie coś trafi. Przy stoisku z warzywami stały dwie plotkujące staruchy i jakiś dziadek. Staruchy zatarasowały wózkami dojście do wszystkiego, w czym wspomagał je dziadek gapiący się na pomidory. Powiedziałem „przepraszam”, przepchnąłem się przez wózki i dopadłem pomidorów. Dziadek stoi i się gapi na skrzynkę, ja stoję i czekam. Czekam i nic… No to też się gapię, bo może on tam, co ciekawego widzi, robaka albo co. W końcu dziadek wykonał ruch ręką, wziął pomidorka i odłożył go na bok. No to i ja wziąłem drugiego i pakuje go do torby celem zważenia. Dzidek na to, że to jego pomidor, wybrał go, ale nie dążył odłożyć. Obejrzałem warzywo – podpisane nigdzie nie było, ale, że mnie dziadek rozśmieszył to pomidorka odłożyłem. Biorę następnego a dzidek na mnie z wrzaskiem, że kolejka jest i każdy by sobie chciał te najlepsze powybierać a to trzeba się do innych dostosować i poczekać a nie się pchać jak żyd między wozy. Jako, że nie miałem całego dnia by sterczeć w sklepie i czekać aż ten stetryczały dziadek pomidorki wybierze dałem sobie spokój i wziąłem się za inne warzywa. Do raz drugi dziadek dopadł mnie przy wadze. On jest kombatant i mam go przepuścić. Udałem, że nie słyszę, choć najchętniej to bym go przepuścił, ale przez maszynkę do mielenia mięsa, zważyłem, co moje i idę dalej. W tym momencie za mną rozlega się gromki ryk dziadka „ej, ty ! zważ to !”. Odwracam się i widzę, że dziadek macha do mnie torebką jakiegoś badziewia. No ale ja się chyba przesłyszałem… jakie „ej, ty” ? Kurwa, co ja jestem, jego służba czy gnojek z piaskownicy? W tym momencie grzeczność mi przeszła całkowicie razem z dobrym wychowaniem. W krótkich słowach powiedziałem mu, co może sobie zrobić z ta torebką do zważenia, odwróciłem się i odszedłem. Oczywiście stare ropuchy przerwały ploty i na całe gardło zaczęły deliberować, jacy to ci młodzi ludzie nie uprzejmi i chamscy są. Charakter mi chyba z wiekiem łagodnieje bo nawet im nic nie powiedziałem…

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 19 2004 Nic optymistycznego
Komentarze: 2

Nie wiem, co mnie podkusiło, ale włączyłem to GG wczoraj. Może dla tego, że Byczek się pierwszy odezwał. Odezwał i przeprosił za swoje zachowanie. No, ale co z tego, skoro dwugodzinna rozmowa sprowadzała się jedynie do tego, że nasz związek tak naprawdę nie ma racji bytu. Po raz kolejny wyszedł temat braku zaufania, starych i ewentualnie nowych znajomości i tym podobnych spraw. Bardzo szczerze napisałem mu, co o tym myślę i co czuję. Odpisał, że nie miał pojęcia, że aż tak źle jest. Że jeśli chcę odejść to on wie, że to jest jego wina. A na koniec, że mnie kocha i potrzebuje.

 

I tu właśnie jest cały problem. Też czuję, że mnie kocha, ale sama miłość do życia nie wystarczy. Przeraża mnie jego bezmyślność. Nie, nie jest głupi. Jest inteligentny. Ale jest cholernie bezmyślny i egoistyczny. Pod tym względem bije mnie na głowę. A kto mnie zna ten wie, co to znaczy.

Jest bezmyślny, bo w głupi sposób wykorzystuje czy sprawdza to, że go kocham i mi na nim zależy. Na ulicy ślini się za każdym, co fajniejszym facetem, bo lubi, gdy ja okazuję zazdrość. W domu często mnie prowokuje i sprawdza czy zdołam utrzymać nerwy na wodzy, bo jeśli tak to znaczy, że go kocham.

Kiedyś powiedziałem mu, że nigdy nie będę go bił, bo nie jestem taki jak jego ostatni facet. No to on sprawdza czy aby na pewno dotrzymam słowa. Wczoraj mnie trochę poniosło po tym jak po raz drugi rzucił we mnie szyszką. Trafiła mnie w łeb i w ramach odwetu rzuciłem w niego pustą butelką po Powerade. Najpierw się obraził i parę minut przesiedział w łazience, potem przyszedł i przeprosił za to, że mnie prowokował, bo dotarło do niego, że przesadził…

 

W sumie on nie jest zły tylko nie pewny tego wszystkiego. Trzeba by włożyć w ten związek dużo, dużo pracy. Okazywać dużo ciepła, zrozumienia, starać się u udowadniać mu, że jest najważniejszy. Tylko do tego trzeba cierpliwości a ja jej chyba nie posiadam w wystarczającej ilości.

 

byk-po-raz-drugi : :
sie 18 2004 Spokój zamiast mordobicia
Komentarze: 0

Wstałem wcześnie, popracowałem trochę i od razu lepiej mi się zrobiło. Jednak nieróbstwo jest straszne…

W ogóle zapowiada się, że od połowy września zacznę pracować w dwóch firmach jednocześnie. Od 8 do 16 i od 17 do 21. Niechybnie oznacza to brak kontroli nad poczynaniami Byczka. A kontrola by się przydała…

 

O 17 umówiłem się z Byczkiem w Tychach i od razu zauważyłem, że dziwnie radosny jakiś jest. Powód wyjawił dopiero podczas wieczornej wizyty. Otóż okazało się, że od pewnego czasu, zaczyna się nim w pracy interesować kolega. Kolegę widziałem jakoś przed rokiem i od razu Byczkowi powiedziałem, że on pedał… Niewątpliwie Iwona przekazała w swoich relacjach z Iranu nieco więcej niż powinna i kolega uznał, że ma szanse…

Byczek jest rozanielony i cały radosny, ja wkurwiony jak jasna cholera. Teoretycznie w takiej sytuacji powinno zadziałać zaufanie, w końcu razem jesteśmy, podobno mnie kocha i będzie OK. Problem w tym, że tego zaufania nie chuja nie ma. Podobno jesteśmy na etapie budowania go… ciekawe w jaki sposób. Nie odpowiada mi rola żandarma a w podchody to się bawiłem jak byłem mały. Jak na razie napisałem mu co o tym myślę i wyłączyłem na dzisiejszy wieczór GG bo jakoś nie mam ochoty z nim rozmawiać.

 

Tym razem spokojnie poczekam na rozwój wypadków. Czasy błędnych rycerzy już dawno minęły a dawanie po ryju czy tez innych częściach ciała facetom chętnym na Byczka częściej jak raz na kilka miesięcy uważam za przesadę.

 

byk-po-raz-drugi : :