Najnowsze wpisy, strona 8


kwi 13 2005 O wszystkim i o niczym...
Komentarze: 4

Widzę, że poprzednia notka zachęciła kilka osób do wyrażenia własnej opinii. Z częścią się zgadzam, z częścią absolutnie nie, niektórym bym zaproponował… z resztą nie ważne, temat już jest oklepany, nudny i stanowczo pora go zakończyć.

Koniec żałoby narodowej przyjąłem z wielką ulgą. Po pierwsze w radiu skończyli puszczać te pogrzebowe pitolenie. I całe szczęście, bo myślałem, że albo wpadnę w depresję albo cholery dostanę. Po drugi mogłem w końcu iść do kina. Akurat zaczęli grać film, na który już od dawna miałem ochotę się wybrać i nie ukrywam, że faktu zamknięcia kin nie przyjąłem z wielkim entuzjazmem.

Wreszcie udało mi się zobaczyć „Kontrolerów”. I musze przyznać, że warto było czekać, bo film jest równie dziwny, co zajebisty. Co prawda liczyłem na więcej ujęć z udziałem mojego ukochanego Budapesztu ale jako cichy wielbiciel kolejki podziemnej i tak byłem bardzo zadowolony. Po za tym uważam, że muzyka była super. BTW ma ktoś sundtrack? Bo w necie jakoś nie znalazłem L

Byczek mimo wielu zajęć i problemów nie zapomniał o moich imieninach. Był nie tylko prezent, który sobie sam mogłem wybrać, ale i niespodzianka. Byłem bardzo zaskoczony i bardzo zadowolony. Zwłaszcza, że tak mnie zakręcił, że do ostatniej chwili nie wiedziałem, o co chodzi.

A tak w ogóle to, co raz częściej obaj poruszamy temat wspólnego zamieszkania. I fajnie, choć nieco przeraża mnie fakt, że chyba dużo więcej byśmy ze sobą nie przebywali. Siedzenie w pracy po 10 i więcej godzin weszło mi w nawyk, no nie… może nie w nawyk, po prostu jest koniecznością. W związku z tym role się odwrócił i to teraz mnie Byczek odbiera z pracy a nie tak jak do niedawna było ja jego. A jak już wrócę do domu to i tak kursuję na linii kuchnia - łóżko - łazienka - kuchnia by znowu wyjść. I tak przez cały tydzień. Dziś Byczek zniecierpliwiony moim koszmarnie długim siedzeniem w pracy przyjechał do biura z książką i usiadł sobie grzecznie w kąciku w czasie, gdy ja się miotałem między biurkiem, kompem i kopiarką klnąc przy tym przeokropnie.

Pocieszający jest fakt, że do urlopu pozostały jedynie dwa tygodnie, potem długi weekend i… kolejne kilka miesięcy zapieprzania.

A tak zupełnie na marginesie to dziękuję za umieszczenie linka do mojego bloga. Z tym, że tego Ślązaka mogłeś sobie darować ;-)…

byk-po-raz-drugi : :
kwi 04 2005 Polak Katolik
Komentarze: 9

W nawiązaniu do komentarza "P" i własnych przemyśleń:

Po raz kolejny ludzkie sępy korzystają z ludzkiego nieszczęścia. Aż się rzygać chce. Wszystkie media ukazują ludzi pogrążonych w żalu i rozpaczy a ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w zdecydowanej większości to żal i rozpać iście teatralna. Nie zależnie od tego czy ktoś jest głęboko wierzący czy w kościele był tak dawno, że już sam nie wie kiedy wszyscy rozpaczają po śmierci JP II. Raz, że nie wypada postępować inaczej bo co pomyślą ludzie, dwa, że jest to kolejny powód żeby usparwiedliwić własne lenistwo i obrzydzenie do pracy. Korzystając z wielkiego dobrodziejstwa żałoby narodowej, do piątku większość tych zatwardziałych żałobników będzie się obijała. Nie ważny powód, ważne, że uda się zdobyć jeszcze dzień wolnego a jak kto bardzo sprytny to i więcej. Mogę się założyć, że przynajmniej połowa tych rozpaczających na co dzień nie ma nic wspólnego z kościołem a "Dziesięciu przykazań" by sobie nie przypomniała nawet pod groźbą kar cielesnych. Niestety choroba i śmierć JP II to wspaniała pożywka dla niezdrowej sensacji. Gdyby któraś TV pokazywała to na żywo, to w kościele byłoby przynajmiej połowę mniej ludzi bo reszta wolałaby popatrzeć niż się modlić. I na prawdę szkoda, że ten człowiek zyskał o wiele więcej uwagi po śmierci niż za życia. Nie wystarczy zamknąć sklepy, kina i kanjpy. Bo to i tak nie ma nic wspólnego z prawdziwym żalem i żałobą.

byk-po-raz-drugi : :
kwi 03 2005 Poprawa...
Komentarze: 4

... nastąpiła. Razem z pogodą poprawiły sie humory, powróciła chęć do spędzania czasu w sposób inny niż spanie.Weekend spędziliśmy bardzo miło i dość aktywnie.

Piątkowy wieczór na spokojnie bo z jednej strony ja funkcjonowałem od piatej rano i koło 20 nie byłem zbyt rozrywkowy, z drugiej strony media przekazywały informcję o stanie Papieża i choć żaden z nas nie ejst zbyt wierzący i tym bardziej praktykujący to jednak zrobiło się smutno. Bo co innego można powiedzieć, gdy właśnie gaśnie, stary, schorowany człowiek?

W sobotę wybraliśmy się do Wrocławia. Bezchmurne niebo, cieplutko, aż żal w domu siedzieć. A we Wrocławiu tradycyjnie ZOO, zakupy w Galerii Dominikańskiej i kolacja w TGI.

W niedzielę wybraliśmy się całkiem niedaleko by pooglądać doskonały przykład gospodarki w naszym kraju. Ośrodek wczasowy, luksusowy za czasów PRL a dziś kompletna ruina. Aż żal patrzeć. Wszystko doprowadzone do takiego stanu, że może jedynie robić za miasteczko duchów.

A propos kraju. Dziś zamknięto u nas wszystkie sklepy i centra chandlowe. Z wiadomego powodu. Pełni nadzieji jeżdziliśmy od jednego sklepu do drugiego licząc na to, że gdzieś uda się uzupełnić zupełnie pustą lodówkę. Z resztą nie my jedni bo typowym obrazkiem był sznur samochodów wjeżdzający jedną stroną na parking a drugą wyjeżdzający. Ja wszystko rozumiem, żałoba narodowa i te sprawy. Ale weźmy pod uwagę, że jednak żywym chce się jeść a populacja tego kraju nie składa się w 100% z katolików. Denerwują mnie te napady świętojebliwości. Na co dzień można kraść, kłamać, chlać i mordować ale od święta to my jesteśmy tacy poukładani i religijni.Coś tu nie jest w porządku chyba. Zakupy udało mi się zrobić. W małym sklepiku sieci Euro Shop. Sądzoć po ilości klientów dziś dużo zarobili. I dobrze.

byk-po-raz-drugi : :
mar 31 2005 Coś się psuje...
Komentarze: 1

Coś się zaczyna psuć. Byczek robi się co raz bardziej znudzony i marudny. Nie dziwię się. Od dłuższego już czasu weekendy spędzamy w sposób dość schematyczny i monotonny. Zima, paskudna pogoda i te sprawy. I mnie się nie chciało wstawać z łóżka i gdzieś łazić. Ale teraz? No właśnie. Robi się co raz to cieplej, słoneczko ładnie świeci a on ani myśli dupy z łóżka przed pierwszą ruszyć. A potem jest nuda i łażenie z kąta w kąt.

W tygodniu nie jest lepiej. Dziś obraził się bo nie miałem ochoty iść do jakiegoś fast food'u na sałatkę. Od razu się pojawł argument, że już go nie kocham. Że kiedyś, z poprzednim facetem to wychodziłem gdzieś co wieczór i tym podobne teksty.
A to wcale nie tak. Iść chciałem zapowiadając z góry, że nie mam ochoty jeść ale z chęcią coś wypiję. Na prawdę nie wiem czemu on nie słucha co ja mówię. A co do wieczornych wyjść owszem, kiedyś miałem taki zwyczaj ale on nie rozumie jak i po co. Tak mam ochotę wyjść gdzieś do pubu, posiedzieć i pogadać. Wypić piwo lub coś mocniejszego. Odpocząć i odreagować ciężki dzień. Jak każdy facet. Co nie znaczy, że mam ochotę spędzać wieczór w centrym handlowym nad kubkiem coli. Bo to dwie, zupełnie różne sprawy. Tak trudno zrozumieć?

Po za tym zauważyłem, że Byczek usiłuje sabotować moje działania mające na celu poprawę kondycji fizycznej.
Zamiast mnie wspierać to zniechęca, namawia na tłuste jedzenie, kusi pizzą w środku nocy itp. Nie wiem z czego to wynika i co chce w ten sposób osiągnąć.

byk-po-raz-drugi : :
mar 24 2005 Motywacja
Komentarze: 1

I stało się... Od kilku miesięcy marudzę, żem utył, żem leniwy i bez silnego bodźca za robotę nad własnym organizmem się nie zabiorę i oto bodziec odpowiedni się pojawił.

W kwietniu jakoś czeka nas wyjazd do Tatralandii. Będziemy się ralaksować i odreagowywać kilka ostatnich miesięcy pracy. A, że na basen trudno w ubraniu chodzić, a sadła pokazywać nie mam zamiaru tak więc za pracę nad sobą się ostro zabrałem. I tu się okazało, że nie tylko ochota i siła na ćwiczenia się znalazła ale i dietę odpowiednią można zastosować. Odstawiłem natychmiast jedynie słuszne pozywienie w postaci junk food różnego i batoników, gotować zacząłem potrawy lekko stawne i zdrowe i jak by to powiedzieć, po tygodniu juz pierwsze rezultaty widać.

I po raz kolejny się okazało, że dedyny sposób na moje lenistwo to silny kop w dupę. Fizyczny czy emocjonalny - bez znaczenia. Po dobroci nawet ja od siebie nic nie wyegzekwuję.

 

byk-po-raz-drugi : :