Najnowsze wpisy, strona 14


gru 06 2004 Bez pomysłu
Komentarze: 1

Tak ten czas szybko płynie, że nawet nie zauważyłem jak zrobił się grudzień.

W pracy zaczęli nas rozpieszczać – druga pensja w bonach, paczka dość pokaźna na święta – całkiem miły gest ze strony firmy.

 

Mimo mojego marudzenia i podłego charakteru Byczek mnie jeszcze nie zostawił i cierpliwie znosi moje humory wywołane stresami w pracy. Staram się nieodreagowywać w domu zbytnio, ale często mi nie wychodzi i najdrobniejsze przewinienie Byczka kończy się karczemną awanturą. W ogóle coś marudny się zrobiłem ostatnio.

 

Weekend spędziliśmy nadspodziewanie miło, choć piątkowy wieczór zapowiadał coś zdecydowanie odwrotnego. W sobotę wybraliśmy się na zakupy – trzeba było wreszcie Byczkowi coś na te urodziny kupić – zaczynając od obiadu w Artusie. Dość egzotycznie było, bo akurat Barburka w ten dzień była i górnicy świętowali a świętowali. Fajnie było posłuchać.

Prezent w końcu kupiłem. Trzech sprzedawców jednocześnie mi pomagało ubranko dla Byczka odpowiednie wybrać a on tylko patrzył osłupiały nie mniej jednak całkiem zadowolony.

Potem poszliśmy na „Ekspres polarny” do, IMAX bo koniecznie chciałem to w wersji 3-d zobaczyć. I całkiem miło się oglądało, choć bardzo moralizatorska ta bajka była. Wieczór zakończyliśmy koacją w domu, która nadspodziewanie dobra wyszła, bo i humor i serce do gotowania tego dnia miałem.

 

W niedzielę do teatru w Chorzowie pojechaliśmy. Bardziej na koncert niż na przedstawienie. Pieśni śpiewali aktorzy europejscy z krajów bałkańskich w większej części. Nie ukrywam, że wynudziłem się momentami okropnie, choć i trochę mi się podobało. Niestety pełni uwagi swojej artystom nie mogłem poświęcić, bo głodny byłem okropnie – przez cały dzień jedynie śniadanie zjadłem a przed teatrem nigdzie zjeść nie zdążyliśmy. Efektem tego momentami miast aktora tłuste kurczę na scenie widziałem.

Po trzech i pół godzinie uczty dla duszy trwającej zarządziliśmy ucztę dla ciała. Padło na Mc Donald’s bo koło północy już jedynie to było otwarte. Nie wiem gdzie ta obfitość słynna posiłków XXL, bo w drodze jeszcze głodni nieco na Hot-Dogi na stację benzynową zawitaliśmy.

 

Z planami na sylwestra takoż mam problem. No może nie z planami a z ich wykonaniem. Marzy mi się leśna głusza i mnóstwo śniegu – całość przez Byczka została zaaprobowana.

Niestety z lokalizacją mam problem – brak czasu i pomysłów na szukanie jakieś górskiej chaty. Pewnie jak zwykle będzie spontanicznie i miejsca będę wydzwaniał już z auta podążającego w kierunku Bieszczad.

 

byk-po-raz-drugi : :
lis 27 2004 Na poprawę humoru
Komentarze: 2

Totalnie skopany humor postanowiłem sobie poprawić w weekend.

 

W piątek wieczorem poszliśmy z Byczkiem do kina na „Apartament”. Film w Wyborczej totalnie zjechany, – co dodatkowo mnie zachęciło, bo gust filmowy mam zupełnie odwrotny od osoby piszącej te recenzje. Byczek jak zwykle marudził, ale pokazałem mu komentarze, na FilmWeb i Onet i poszedł, choć z oporami. I w sumie warto było. Pomysł ciekawy, dobre zdjęcia i fajna muzyka. Trochę za dużo zbiegów okoliczności, lekko przesłodzone zakończenie – ja bym to lepiej rozwiązał - ale nie wymagajmy zbyt wiele. Oglądać trzeba uważnie, bo łatwo się pogubić. Na początku wydaje się lekko nudnawy, ale potem wciąga. Polecam.

 

Dziś wybraliśmy się do Czeskiego Cieszyna zorientować się w cenach biletów kolejowych. Ceny wielce zachęcające i niech się PKP schowa. Na przejściu granicznym Byczek się odegrał za złośliwości z całego tygodnia. Podczas wyciągania ID, z portfela wypadała mi prezerwatywa. I co moje kochane uosobienie taktu zrobiło. Nie, zamiast podnieść to wydarło się na całe gardło: O! Kondom ci wypadł! Więcej skomentować nie zdążył, bo pozbierałem zabawki w wypchnąłem go za drzwi. Kurwa, czy wszyscy muszą wiedzieć, co ja w portfelu noszę?! Pomijam drobny fakt, że pan ze straży granicznej był dość przystojny, bardzo w moim typie i Byczek by zrobił wszystko żeby mnie tak dla zabawy przed nim pogrążyć.

 

Kontynuując pracę nad poprawą humoru zakupiłem w sklepie same smacznie i mało przydatne rzeczy – w ten weekend jem to, na co mam ochotę a nie to, co powinienem. Niestety zakupiłem między innymi mandarynki, które wyglądały ślicznie a kwaśnie są jak skurwysyn. Jeden z tych czarujących owoców zagotowałem z wodą w czajniku – kamień z grzałki zszedł bez najmniejszych problemów.

 

byk-po-raz-drugi : :
lis 24 2004 źle się dzieje
Komentarze: 2

Pogoda się spieprzyła tak samo jak i dobre samopoczucie. Chodzę wkurwiony, drę się na kota i Byczka, jednym słowem odreagowuję w domu pracę. Nie wiem ile jeszcze ten facet wytrzyma, ale jego cierpliwość i wyrozumiałość powala na kolana. Nie wiem czy ja bym tak potrafił – chyba nie. Do tego wszystkiego dochodzą kłopoty ze spaniem. Do rana nie potrafię zasnąć, przewracam się z boku na bok i nic. Chodzę śpiący, co wzmaga moje wkurwienie. Przez to wszystko czuje się i (niestety) wyglądam przeraźliwie staro.

byk-po-raz-drugi : :
lis 20 2004 Ale się porobiło
Komentarze: 8

No i mamy zimę. Przyszła nagle w sposób niespodziewany i wielce spektakularny. W ciągu kilku minut wichura przekształciła się w śnieżycę. O tym, co się od razu zrobił na drogach to w ogóle szkoda mówić. Wczoraj droga z sądu do biura zabrała mi ponad 40 minut a zwykle jadę niecałe 10.

Po raz kolejny dało się zauważyć, że większość ludzi nie potrafi jeździć. Wystarczy trochę śniegu i leci stłuczka za stłuczką. Ciekawe, kiedy do niektórych dotrze, że jak jest ślisko to się kurwa gwałtownie nie hamuje. Tu pozdrawiam panią z żółtego Twingo, która usiłowała mi wczoraj zdemolować auto bezmyślnie hamując.

 

Wczoraj Byczek obchodził urodziny – dość okrągłe. Świętować będziemy dzisiaj. Wybór padł na Allo-Allo w Ustroniu. W prezenty niespodzianki się nie bawiłem. Pojedziemy do sklepu i sobie wybierze, to, co na prawdę mu się podoba, tak chyba jest najlepiej. Jako niespodzianka wystąpiła tradycyjna, przez pocztę dostarczona, na szczęście na czas karteczka z życzeniami.

Z wydarzeń bardziej przyziemnych - dziś okaleczyłem kota. Zwierzątko robi co chce i niestety nadszedł czas by obciąć mu pazury bo drapie wszystko i wszystkich - w formie zabawy oczywiście. Operacja trwała chwilkę i chyba była bezbolesna, bo nic kotek nie protestował. Mam nadzieje, że nie mniej niż tydzień zajmie mu powone naostrzenie pazurów.

byk-po-raz-drugi : :
lis 15 2004 I znowu do pracy
Komentarze: 2

Celem kontynuacji zdrowego trybu życia kolejny dzień z rzędu było spanie do piętnastej. Przez te dwa dni wyspałem się chyba nieco na zapas. Co prawda Byczek rano marudził, że w nocy nie mógł zasnąć bo albo kot szalał albo ja chrapałem i wszyscy razem za dużo hałasu robiliśmy.

Sobotni wieczór też spędziliśmy w kinie – tym razem „Życie, którego nie było”. Może nie jest to rewelacja, ale ogląda się całkiem miło. Fajnie nakręcony, zwłaszcza jedna scena – wypadek samochodowy – wprawiła mnie w podziw. Jeśli ktoś nie przeczyta głupiej recenzji z GW to będzie miał dobrą zabawę. Film zadecydowanie na raz.

A tak na marginesie to Sfera, co raz bardziej zaczyna mnie denerwować. Zrobiła się za bardzo gay friendly… Pomijając już drobny fakt, że tydzień temu natknęliśmy się z Byczkiem w toalecie na faceta, który przy pisuarze walił sobie konia więcej odsłaniając niż zasłaniając. Nie wiem, to niby jakaś zachęta miała być czy co? Chyba jakiś niepodatny jestem…

 

byk-po-raz-drugi : :