Najnowsze wpisy, strona 16


paź 17 2004 Habit wyścigowy czyli "Aniołowie apokalipsy"...
Komentarze: 2

Mimo totalnego zmęczenia nie poszedłem wczoraj spać od razu po powrocie ze szkolenia. Dzielnie wytrzymałem do później nocy i nawet nie zasnąłem w kinie.

Poszliśmy na „Aniołów apokalipsy”. Fajna muzyka, fajny jeden z aktorów i nic po za tym. Momentami film był ciekawy, momentami tak naiwny, że aż wkurwiający. Ja rozumiem, że ci goście w habitach – model wyścigowy chyba, bo podczas biegów i skoków nawet im kaptur ze łba nie spadł – byli na amfie, ale to ich chyba nie czyniło kuloodpornymi? Zakładam więc, że gliniarze nie potrafili strzelać. Z resztą, czego się spodziewać po narodzie, który ma tak osobliwe podejście do wina i nabiału? Najbardziej tragiczne było zakończenie żywcem wzięte z Indiana Jonem tyle, że znacznie gorzej przemyślane. Nie odradzam i nie polecam.

Niedzielę spędziliśmy na wylegiwaniu się w łóżku i czytaniu książek. I tu przypomniał mi się fakt wstrząsający – Byczek niedawno się przyznał, że nie wie za bardzo, kto to jest Philip Marlowe i nie czytał nigdy żadnej książki Chandlera! Mam nadzieję, że to jakoś nadrobimy, w końcu jak można nie znać klasyki kryminału…

O jutrzejszym dniu myślę raz z pogodnie a raz z obrzydzeniem. Jutro przychodzi ten przystojny monter z TP, więc będzie czym oczy nacieszyć. Obrzydzeniem napawa mnie jednak fakt, że przyjdzie bladym świtem i przed dziewiątą muszę dotrzeć do biura

byk-po-raz-drugi : :
paź 16 2004 Tańce, hulanki, swawole.
Komentarze: 6

I po szkoleniu. Część edukacyjna minęła szybko i bezboleśnie, część integracyjna została odpracowana bardzo rzetelnie skutkiem czego spałem coś koło 3 godzin i mam bąble na nogach na pamiątkę. Zdjęcia z imprezy niestety będą, film też. Gdybym wiedział o tym ostatnim to może nie wykonałbym z kumpelą skomplikowanego i lekko nieprzyzwoitego układu choreograficznego do „Sweet dreams”. Dobrze, chociaż, że nasze śpiewy zagłuszyła głośna muzyka. Mikrofonu dobrzy ludzie nam na szczęście nie udostępnili.

Prócz tego dokonałem masę ciekawych spostrzeżeń – niektórzy współpracownicy płci męskiej bardzo mnie zaskoczyli, kilku innych potwierdziło moje przypuszczenia. Zdecydowanie było ciekawie.

Byczka wtajemniczyłem prawie we wszystko. Mimo tego, że nie poinformowałem go o moim występie artystycznym – z tym poczekam na zdjęcia – to już mi zapowiedział, że to był ostatni raz, gdy pojechałem na szkolenie. Poczułem się nieco urażony, bo mimo kilku niedwuznacznych propozycji uczestniczenia w rozrywkach natury erotycznej okazałem powściągliwość, która mnie samego wprawiła w zdumienie.

 

byk-po-raz-drugi : :
paź 14 2004 Szkolimy się...
Komentarze: 2

Od wczoraj jestem wredny, złośliwy i kłócę się ze wszystkimi. Limit wyrozumiałości na ten rok się wyczerpał i z wielkim zapałem zacząłem tępić wszelkie przejawy głupoty i innych denerwujących przymiotów u bliźnich.

Niewątpliwie spory wpływ na moje zachowanie ma fakt, że pół weekendu ma spierdolone przez szkolenie. W dupie mam pogadanki o misji firmy oraz o szczytnych planach rozwoju. Bardziej niż rebranding interesuje mnie, czemu do jasnej cholery moi szanowni współpracownicy nie potrafią: wysłać faksu tak żeby właściwa strona doszła za pierwszym razem, używać poczty elektronicznej zgodnie z przeznaczeniem tj. nie pisać dwóch zdań w Wrodzie i wysyłać tego jak załącznika do listu bez treści i tematu czy też w cywilizowany sposób używać telefonu. Niestety wyżej wymienione tematy zostaną skrzętnie pominięte na rzecz bardziej ambitnych.

 

Jedyną pociechą w mojej pracy był dzisiaj bardzo przystojny i sympatyczny monter z telekomunikacji. Na szczęście dziś nie skończył tego, co miał zrobić i umówiłem się z nim perfidnie na bardzo wczesną godzinę w poniedziałek. Oczywiście pamiętam o tym, że mam Byczka a pan monter miał obrączkę, więc żadne zakusy na niego w grę nie wchodzą, ale miło będzie zacząć tydzień od sympatycznej rozmowy z przystojnym facetem.

 

Wieczorem Byczek widząc i słysząc, w jakim jestem humorze postanowił mnie rozluźnić i rozładować. W tym celu dzisiejszego wieczoru uprowadził swojego kota i przyjechał z nim do mnie. Śliczne zwierzątko zajęło mnie bez reszty i z miejsca wzbudziło moją sympatię z wzajemnością z resztą.

 

byk-po-raz-drugi : :
paź 12 2004 Hipotetyczna hipoteka
Komentarze: 3

Tak oto sprawdziły się dzisiaj moje przypuszczenia, co do debilizmu naszej asystentki. Dziewczę oświadczyło dumnie, że na wiosnę ze swoim chłopem biorą kredyt hipotetyczny na remont domu. Jednocześnie wyrażała smutek, że nie posiadają rozdzielczości majątkowej, bo one swoimi zarobkami zaniża zdolność kredytową. Z lekka złośliwie zapytałem jakąż to rozdzielczość by chcieli posiadać, 640x480, a może 800x600… Koniec końców się okazało, że o zwykłą rozdzielność chodziło a hipotetyczny kredyt okazał się kredytem hipotecznym. Teraz z niecierpliwością czekam, aż oznajmi, że mają problemy z podjęciem diecezji, co do wyboru banku.

 

Wracając do spraw bardziej przyziemnych i życiowych to na dwa dni jestem pozostawiony samemu sobie ze względu na to, że Byczek udał się do stolicy celem poszerzania wiedzy na tematy zawodowe. Mnie to samo czeka w piątek i w sobotę. I tym sposobem połowa weekendu będzie zupełnie zmarnowana.

 

byk-po-raz-drugi : :
paź 11 2004 Schronisko
Komentarze: 1

Z wyjścia w góry nic nie wyszło ze względu na brzydka pogodę. W sobotę właściwie do wieczora padało. Latem nie przeszkadzałoby mi to w najmniejszym stopniu, ale przy temperaturze osiem stopni taka wycieczka w strugach deszczu nie byłaby miła.

W zamian za to poleniuchowaliśmy sobie trochę, nadrobiliśmy zaległości filmowe na DVD i tradycyjnie poszliśmy do kina. Wybór padł na „Anakondy”. W sumie po za dość ciekawymi plenerami Borneo nie było tam nic do oglądania. Jeśli ktoś oglądał „Deep, blue sea” to wystarczy, że sobie wyobrazi anakondy zamiast rekinów i dżunglę zamiast laboratorium na oceanie i będzie miał pełny obraz. Nikłym pocieszeniem jest występujący w tym filmie Joanny Messner, trzeba przyznać, że jest na czym oko zawiesić.

 

W sobotę wybraliśmy się do schroniska dla zwierząt. Decyzję o adoptowaniu kota podjąłem już dawno i w sumie teraz jest na to całkiem dobry okres. Przez najbliższe parę miesięcy nie planuję żadnych dłuższych wyjazdów, więc jest czas żeby zwierzaka przyzwyczaić i do nowego domu i do Byczka i jego rodziców, do których kotek w razie urlopu pojedzie na kolonie.

Schronisko wprawiło mnie w duże przygnębienie. Zwierzaki, choć czyste i zadbane żyją w strasznej ciasnocie dzięki prezydentowi miasta i firmie Mc Donald’s. Kiedyś schronisko było większe, ale że teren był atrakcyjny to miasto go sprzedało pod Mc Donald’sa. Schronisko miało z tych pieniędzy dostać nową siedzibę a dostało wielkie gówno. Z kasy skorzystały świnie będące wówczas przy korycie.

No, w każdym razie odwiedziłem kotki i myślę, że wezmę taką miłą, burą koteczkę. Tak naprawdę to bardzo trudny wybór. Wszystkie te zwierzaki są fajne i kochane i nie wiem jak można wybierać. Wszystkie z taką nadzieją patrzą na ludzi, są tak przymilne to po prostu widać, że one aż proszą „zabierz mnie”. Nie ukrywam, że było mi bardzo ciężko.

Teraz muszę jedynie skompletować wyprawkę dla kota i być może już w przyszłą niedzielę któryś znajdzie nowy dom.

 

byk-po-raz-drugi : :