Najnowsze wpisy, strona 17


paź 07 2004 Taki sobie dzień
Komentarze: 5

Byczek wręczył mi dziś nieco spóźniony, ale zajebisty prezent urodzinowy. Przyznaję, że warto było trochę poczekać. Po za tym podoba mi się, że jednogłośnie zrezygnowaliśmy z robienia sobie niespodzianek, jeśli chodzi o jakieś większe okazje. Będziemy sobie kupować rzeczy praktyczne (lub nie), ale pożądane przez obdarowywanego. Prezenty niespodzianki będą drobne i bez okazji.

 

W pracy kontrahent wykończył mnie kawą. Nie dość, że „fusianka” to prawie koncentrat. W drodze powrotnej do biura miałem wielkie obawy, że się przekręcę. W biurze poprawiłem trzema kolejnymi i efekt jest taki, że nie potrafię usiedzieć w miejscu nie mówiąc o jakimkolwiek spaniu. Chyba się za sprzątanie zabiorę.

 

W weekend szykuje się łażenie po górach z Byczkiem i Iwoną. Zachciało się babie oglądać wschód słońca w górach. Zachód jest zdecydowanie bardziej osiągalny… Nic to, zobaczymy jak będzie. Noc w schronisku odpowiada mi jak najbardziej. Wstawanie o piątej rano już nieco mniej. Dziwi mnie zapał Byczka. Myślałem, że po przeżyciach na Damavand jego miłość do gór nieco osłabła. Jak widać w powiedzeniu, że czas leczy rany jest trochę prawdy.

 

byk-po-raz-drugi : :
paź 06 2004 Grunt to dobra informacja
Komentarze: 3

Nie lubię pracować z kobietami. Mają humory, złe dni, okres albo wszystko na raz. Z kobietą trzeba delikatnie, nawet w sytuacjach konfliktowych nie da razy z nimi pogadać jak z facetem. Koszmar. Od jakiegoś czasu wkurza mnie nasza asystentka. Miała być pomocą a jest… szkoda mówić. Nie potrafi nic a wszystko wie najlepiej. Dziś nie wytrzymałem i stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Skarga do dyrekcji nie wchodziła w grę, bo swoje sprawy lubię załatwiać sam. Nas szczęście żyję w małym mieście gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko. Wystarczyło popytać i wiem dużo. Przestała mnie dziwić jej głupota i brak kompetencji. Niech jeszcze raz wyskoczy z tym swoim teksem „ja się na tym znam, bo byłam asystentką prezesa” a załatwię ją jednym pytaniem. Może i jestem wredny trzeba pilnować swego. Niech zna swoje miejsce.

byk-po-raz-drugi : :
paź 04 2004 Sen
Komentarze: 1

Źle ze mną już kompletnie. W nocy śniły mi się koszmary. Spałem w jakimś hotelu albo pensjonacie, bo raczej małe to było, a od pokoju do pokoju chodziło coś, co mordowało. Pamiętam, że chowałem się za drzwiami i zmieniałem pokoje. Potem śniło mi się, że coś mordowałem. Okładałem to pięściami po łbie a to usiłowało mnie ugryźć. Z wrażenia aż się obudziłem.

Po za tym byłem w Wiśle. Już nie w celach morderczych morderczych w interesach. Pogoda zrobiła się więcej niż śliczna, więc przy okazji wybrałem się na mały, choć troszkę długi spacer. Liście na drzewach zmieniają kolory, więc góry wyglądają przecudnie. Do biura zawitałem koło piętnastej w zasadzie wyłącznie w celu naładowania telefonu. Co nie zmienia faktu, że z miejsca zdążyłem się wkurwić. Jak tak dalej pójdzie to mój sen się spełni. Zacznę mordować.

Żeby nie było za dobrze posprzeczałem się z lekka z Byczkiem wczoraj. Trochę słusznie a trochę nie zacząłem się czepiać o różne rzeczy. Dziś były wyjaśnienia i takie tak. Skończyło się na wzajemnym wytykaniu wad. Mamy podobne, więc szybko nas temat przestał bawić – gdy wracał do domu byliśmy już w całkowitej zgodzie.

byk-po-raz-drugi : :
paź 02 2004 Kogutki
Komentarze: 11

Piątek przebiegł bardzo lajtowo. Do biura przyjechałem coś koło jedenastej i jak się okazało wcale nie byłem ostatni. Ku mojej uciesze panna_asystentka_wszystko_wiedząca za cholere nie potrafiła złożyć i uruchomić nowego kompa. Z braku innego zajęcia złożyłem jej to wszystko do kupy, po czym okazało się, że nie da się włączyć do sieci, bo gniazdko przy jej biurku nie jest połączone z kablem. Po dziesięcio minutowej rozmowie z naszym kochanym działem IT, kiedy to usiłowała się dowiedzieć kto i jak ma to zrobić, żeby działało, rzuciła mi słuchawkę i uciekła krzycząc „kurwa, co za debile”. Ponieważ znam nasz dział IT powiedziałem do słuchawki „dzięki za pomoc, miłego weekendu” i rozłączyłem się, czym prędzej. Jako, że 100% facetem jestem uzbroiłem się w nóż i śrubokręt i z gniazdkiem i kablami porządek zrobiłem w ciągu paru minut.

 

Wieczór postanowiliśmy z Byczkiem spędzić na rozrywkach spokojnych i nieszkodliwych. Zamówiliśmy dwie pizze, wypożyczyliśmy filmy i przystąpiliśmy do spędzania wieczoru. Byczek wyglądał przezabawnie siedząc na podłodze nad pudełkiem z pizzą i smarując obficie każdy kawałek majonezem. Jako, że tego bloga nie czyta śmiało mogę napisać, że wydawał przy tym radosne chrząkanie. Pooglądaliśmy sobie „Legalną blondynkę” – głupie, ale śmieszne i z uczuciem błogiej sytości poszliśmy spać.

 

W ramach dość późnego śniadania pojechaliśmy na obiad do Przyszowic. W Artusie jak zwykle swojsko (oj, bardzo swojsko) i smacznie. Byczek z lekkim niepokojem, co i raz spoglądał na miejscową ludność nadużywającą alkoholi przy sąsiednich stolikach, ale obiad jadł aż miło. Niewątpliwą atrakcją był miejscowy chłop wracający z targu, bo przyszedł do knajpy pochwalić się kolegom, jakie piękne kogutki kupił. Byczek po knajpie spodziewał się jedynie drobiu pieczonego, więc chłop wyjmujący na środku sali dwa kogutki z pudełka wprawił go w lekką konsternację. No, ale przynajmniej było wesoło. Wracając wpadliśmy po ciasto do Gierałtowic i będziemy je wieczorem ze smakiem konsumować. No, mam nadzieję, że nie tylko ciasto…

byk-po-raz-drugi : :
wrz 30 2004 Obawy
Komentarze: 2

Ten tydzień jest po prostu koszmarny. O ile poniedziałek był w miarę znośny tak od wtorku jest co raz gorzej.

Byczkowi udało się zupełnie spieprzyć mi urodziny. Do tego stopnia, że nie miałem ochoty zupełnie na nic. I jak zwykle poszło o tą jego cholerną bezmyślność. No i co z tego, że zrozumiał co zrobił, że wysłał parę listów, że wczoraj przepraszał. A ja i tak wiem, że on się już nie zmieni, że zawsze tak będzie. Jeszcze nie raz coś spieprzy a potem będzie żałował, przepraszał. Ciekawe jak długo. Zgodnie z teorią zmęczenia materiału ja pewnego dnia nie wytrzymam i poślę go do diabła – NIEODWOŁALNIE.

Najgorsze jest to, że obaj przezywamy w pracy dość trudny i ciężki okres. Mimo usilnych starań odbija się to na tym, co dzieje się w domu. Gdzieś odreagować trzeba. Obaj się staramy, ale… nie zawsze się udaje zachować spokój.

Dziś też mnie zaczepiał, drażnił. Nawet nie chciało mi się z nim siłować. Pożegnaliśmy się bardzo chłodno. I tak zostanie do jutra.

Co raz bardziej mam ochotę wyjechać gdzieś, choćby na weekend. Sam. Daleko. W chwili obecnej jest to jednak zupełnie nie realne.

Tej jesieni miał być Budapeszt, wyjazd w Bieszczady a będzie wielkie gówno. Nie wyrwiemy się z pracy nawet na dwa – trzy dni. To mnie dołuje dodatkowo.

Nie ukrywam, że boje się weekendu. Chyba powiem Byczkowi, żeby tym razem został u siebie. Wiem, że jedno małe nieporozumienie może wywołać ogromną awanturę.

 

byk-po-raz-drugi : :